Kolej transsyberyjska pokonuje ponad dziewięć tysięcy kilometrów z Moskwy do Władywostoku i jest najdłuższym szlakiem kolejowym na świecie – podróż nią trwa niemalże sześć dni. Mając to w pamięci rozłóżcie przed sobą mapę i sprawdźcie ile dodatkowych kilometrów czeka podróżnych zmierzających do Szanghaju. Jeżeli nie macie mapy pod ręką podpowiadamy – łącznie to prawie 11 tysięcy kilometrów.
Nie uważamy, aby nasz wakacyjny wyjazd do Chin był wyprawą – na takie miano zasługują wspinaczki na niebezpieczne szczyty, trawersy pustyń i eksplorowanie dżungli – najbardziej na miejscu jest słowo podróż. Wychowani na romantycznych opowieściach o przygodach Indiany Jonesa, morderstwach w Orient Expressie i targowaniu się na wielkim bazarze kolejowym marzyliśmy o podróżowaniu w taki właśnie sposób – niespiesznie, daleko, w pociągach, które przenoszą nie tylko w przestrzeni, ale przede wszystkim w czasie.
Marzyliśmy, aby być jak Paul Theroux, autor słynnego „Wielkiego bazaru kolejowego” – aby tak jak na niego, tak i na nas w każdym mieście oczekiwał daleki znajomy lub inny miejscowy, który pokazywałby nam przeróżne zakamarki, a przy tym sypał z rękawa historyjkami i anegdotami. W dużej mierze nam się to udało – cały wyjazd gościliśmy na kanapach couchsurferów: hodowcy mrówek Włodzimierza w Wilnie, złodzieja samochodowego Stanislavsa w Rydze, przezabawnego Milana w Tallinie, ulicznego grajka Iwana w Petersburgu, hinduskiego dyplomaty Anila i rosyjskiego podróżnika Danila w Moskwie, rowerzysty Aleksieja w Irkucku, kelnerki Peggy i informatyka Feitinga w Pekinie, bizneswoman Digo w Szanghaju i wreszcie młodej artystki Fan w Czengdu. Dzięki im nasza podróż nabrała innego wymiaru – nie była tylko podróżą w dal, ale również w głąb Azji.
Oczywiście w trakcie tak długiej i odległej podróży widzieliśmy wiele obrazków, które większość z nas zna z ekranów telewizorów – Plac Czerwony z mauzoleum Lenina, Jezioro Bajkał, Zakazane Miasto, w którym rezydował chiński cesarz, tysiące żołnierzy z terakotowej armii czy fragmenty Wielkiego Muru – ale to czas pomiędzy nimi, czas spędzony w pociągach najniższej klasy wraz z przypadkowymi pasażerami, wspominamy najcieplej. W chińskim pociągu relacji Pekin-Harbin uczyliśmy grać Chińczyków w planszową grę „Władca Pierścieni”, w trakcie drogi do Tybetu nasi współpasażerowie częstowali nas zupkami o smaku wymiotów, a podczas wspinaczki na Emeishan, świętą górę buddystów w Syczuanie, zaprosili nas do siebie buddyjscy mnisi. Równie barwa była podróż przez Rosję – włócząc się wieczorem nad Bajkałem zostaliśmy przygarnięci na noc przez babuszkę, w kolei transsyberyjskiej ze zdziwieniem odkryliśmy, że większość rozmów jest toczona na trzeźwo, ale już na Patriarszych Prudach w Moskwie popijaliśmy z miejscowymi wódkę jak gdyby nigdy nic.
Trudno zamknąć tak długą podróż w kilku zdaniach, dlatego zapraszamy do przeczytania wszystkich relacji z naszego wyjazdu!
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |