Herbata w Iranie według Jarmuscha

Iran 2014

Podróżowanie nauczyło jednej rzeczy – świat jest zbyt skomplikowany i nadto złożony, aby opisać go w książkach czy naświetlić na taśmie filmowej. Za każdym razem, kiedy próbuję opisać jakiś zakątek świata coś mi umyka – i często zdaję sobie z tego sprawę zwracając się do moich przyjaciół słowami: „Tego nie da się opisać, po prostu musisz to zobaczyć.” Z Iranem jest podobnie – media przedstawiają ten kraj jako totalitarną teokrację, w której codzienność kręci się wokół Koranu. Przekraczając granicę ormiańsko-irańską spodziewałem się, że zobaczę inny kraj, niż wynika to z pobieżnych i sensacyjnych doniesień, ale nie przypuszczałem, że różnica będzie aż tak duża. Nigdzie indziej w świecie nie spotkałem tak uczynnych i serdecznych ludzi, kobiety w przeważającej większości okrywały głowy szalami ze wzorem Burberry, nie szczelnymi czadorami, a najpopularniejszym napojem jest w Persji imperialistyczna Coca-Cola (okej, drugim najpopularniejszym, zaraz po herbacie). Mało tego, większość młodych ludzi żyje mitem amerykańskiego snu i niemalże każdy Irańczyk przed trzydziestką marzy jeśli nie o wyjeździe do USA, to przynajmniej do Europy. Najchętniej napisałbym w tym miejscu: „Tego nie da się opisać, po prostu musicie to zobaczyć”, ale mimo wszystko spróbuję przybliżyć nieco irańską rzeczywistość. Zapraszam na część bloga o Iranie.

Czytaj reportaże z Iranu:

Alternatywny blog podróżniczy. Wnikliwe reportaże o Wschodzie, wyjazdy śladami legendarnych pisarzy, dużo street artu i kultury alternatywnej.