Asghar Farhadi i jego filmy. Teheran, Iran

Książki i filmy o Iranie. Przeczytaj i zobacz zanim pojedziesz!

Dla mnie podróż zaczyna się na długo przed tym zanim wyruszę w drogę. Udając się do odległego państwa, szczególnie tak egzotycznego jak Iran, tygodniami pochłaniam książki i filmy, które przygotują mnie na to, co może mnie spotkać, a przy tym posłużą za bazę do własnych obserwacji, refleksji, a później reportaży. Co warto przeczytać i obejrzeć zanim wybierzecie się do Iranu?

Książki

Szachinszach recenzja

Szachinszach (Ryszard Kapuściński). Klasyka reportażu, która nie przetrwała próby czasu. Na początku trzeba oddać cesarzowi co cesarskie – we wczesnych latach 80., kiedy Polak publikował książkę, była ona jedną z pierwszych tak kompleksowych relacji z Iranu w ogóle, nie mówiąc już o sprawozdaniu z Rewolucji Islamskiej z 1979 roku. Trzeba jednak powiedzieć, że „Szachinszach” jest w dużej mierze esejem historyczno-politycznym. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Kapuściński obserwował rewolucję wyłącznie z hotelowego okna. Brakuje u niego pełnokrwistych postaci i relacji z pierwszej ręki, a pretekstem do opowiedzenia historii Iranu i znalezienia źródeł Rewolucji Islamskiej są archiwalne zdjęcia. W rezultacie otrzymujemy skądinąd ciekawe wynurzenia o naturze rewolucji w ogóle, tylko czy sięgając po reportaż o Iranie, nie spodziewamy się czegoś innego?
Ocena: 3/5
Przeczytaj recenzję na portalu LubimyCzytać.pl

Czytajac Lolitę w Teheranie recenzja

Czytając Lolitę w Teheranie (Azar Nafisi). Fascynujące wspomnienia profesor literatury angielskiej na Uniwersytecie w Teheranie, która na przekór porewolucyjnemu porządkowi organizuje we własnym mieszkaniu zajęcia dla najlepszych studentek. Na kilkuset stronach poznajemy historie każdej z młodych kobiet, które jak w zwierciadle skupiają absurdy codziennego życia – nadopiekuńczych rodziców, uniki przed policją moralną, schadzki z płcią przeciwną czy uniwersyteckie zasady, jak na przykład zakaz malowania paznokci przez studentki. Widać, że autorka jest profesorem literatury – pod względem językowym to książka z najwyższej półki, choć zdaję sobie sprawę, że kwiecisty język może czasem zniechęcać (sztuka dla sztuki?), a niekiedy przysłaniać to co jest najistotniejsze, czyli irańską codzienność skąpaną w oparach absurdu.
Ocena: 4/5
Przeczytaj recenzję na portalu LubimyCzytać.pl

Czwarty pożar Teheranu recenzja

Czwarty pożar Teheranu (Marek Kęskrawiec). Ta książka jest przeciwieństwem poprzedniej propozycji. Autor próbował zamaskować brak warsztatu literackiego dogłębnym researchem i choć po części mu się to udało – książka zawiera ogrom informacji encyklopedycznych – nie zmienia to faktu, że kiepsko wypada jako reportaż. Autor rzadko daje dojść do głosu ludziom, których spotkał w Iranie, przez co czytelnik nie może identyfikować się z tymi, którzy powinni być bohaterami tej książki – Irańczykami, ewentualnie z tytułowym Teheranem. Za dużo tutaj polityki i historii, a za mało zwyczajnego życia, które opisuje chociażby Azar Nafisi w „Czytając Lolitę w Teheranie”.
Ocena: 2,5/5
Przeczytaj recenzję na portalu LubimyCzytać.pl

Iranian Rappers and Persian Porn: A Hitchhiker's Adventures in the New Iran recenzja

Iranian Rappers and Persian Porn: A Hitchhiker’s Adventures in the New Iran (Jamie Maslin). Pozycja, na którą natrafiłem przypadkiem, a bynajmniej nie okazała się całkowicie przypadkowa. Gdyby przenieść Jacka Kerouaca z wczesnego okresu twórczości na Bliski Wschód otrzymalibyśmy właśnie coś w stylu wspomnień Maslina. Największą siłą książki jest entuzjazm autora, szkoda tylko, że w parze z entuzjazmem nie poszło zacięcie dziennikarskie – obserwacje i refleksje sympatycznego Brytyjczyka są dość oczywiste, a on sam niezbyt przenikliwy. Dla osób przesiąkniętych Bliskim Wschodem książka będzie zwyczajnie nudna, dla autostopowiczów inspirująca, a dla pozostałych to świetna historia osadzona w odległej, irańskiej rzeczywistości.
Ocena: 2,5/5
Przeczytaj recenzję na portalu goodreads.com

Persepolis recenzja

Persepolis (Marjane Satrapi). Jedyny w tym zestawieniu komiks (na jego podstawie Satrapi nakręciła równie udany film), ale za to jaki! Zdecydowanie najlepsza pozycja o Iranie dostępna na polskim rynku. Dwutomowa autobiograficzna opowieść zaczyna się we wczesnych latach 70., kiedy autorka jest jeszcze dzieckiem. Najpierw opisuje polityczną zgryzotę zjadającą Iran za czasów szacha, następnie Islamską Rewolucję z 1979 roku, która jawi się jej jako senny koszmar, a następnie zwierza się przed czytelnikami, jak wyglądało dorastanie w kraju, w którym za posiadanie kaset magnetofonowych Sex Pistols, The Doors i Aerosmith groziło więzienie. W miarę dorastania i wyjazdu do szkoły w Austrii zaczyna rozumieć w jak ważnym momencie dziejowym znalazł się jej kraj, a zarazem uświadamia sobie, że w państwie, jakie budują ajatollahowie nie będzie dla niej miejsca. Smutne zakończenie nie jest bynajmniej figurą retoryczną – Marjane Satrapi mieszka dzisiaj w Paryżu. Obok świetnej narracji (widać, że czuje komiks!), irańska autorka oferuje równie zgrabne rysunki, ale co najważniejsze w każdym pojedynczym kadrze to treść bierze górę nad formą, a nie odwrotnie. Moim zdaniem Persepolis można stawiać w jednym rzędzie z legendarnym komiksem Maus.
Ocena: 5/5
Przeczytaj recenzję na portalu LubimyCzytać.pl

Filmy

Co wiesz o Elly recenzja

Co wiesz o Elly? (reż. Asghar Farhadi). Irańskiego reżysera poznałem przy okazji filmu „Co wiesz o Elly?”, kiedy jeszcze nikt nie wymieniał go w gronie faworytów do Oscarów, a ja sam sięgnąłem po film z czystej ciekawości i kinowej przekory. Historia grupki irańskich przyjaciół, którzy próbują zeswatać tytułową Elly od początku do końca trzyma w napięciu, a po pobycie w Iranie mogę powiedzieć, że film jest nie tylko świetnie rozpisanym dramatem, ale również wiarygodnym obrazem irańskiego pokolenia współczesnych dwudziesto- i trzydziestolatków – z jednej strony liberalnych na modłę Zachodu, ale z drugiej – spętanych islamską tradycją. I choć na każdym kroku starają się zaprzeczać swojemu przywiązaniu do tradycji, to ona bierze ostatecznie górę, a flirt z Zachodem pozostaje tylko flirtem. W kolejnych filmach („Rozstanie” i „Przeszłość”) Farhadi potwierdził, że świetnie czuje kino – tworzy pełnokrwiste postaci, na gruncie rodzinnych historii buduje napięcie porównywalne z najlepszymi thrillerami, a otwarte zakończenia są wyjątkowo wymowną konkluzją – w Iranie nigdy nie można być pewnym, co zdarzy się później, nawet w – zdawać by się mogło – najbardziej przewidywalnych sytuacjach.
Ocena: 5/5
Zobacz zwiastun na YouTube
Zobacz profil filmu na Rotten Tomatoes

Rękopisy nie płoną recenzja

Rękopisy nie płoną (reż. Mohammad Rasoulof). Na ekrany polskich kin film trafił głównie za sprawą sukcesu Farhadiego, ale bynajmniej nie oznacza to, że dystrybutor tylko odcina kupony od marki „nowa fala kina irańskiego” (swoją drogą, jak dobrze, że taka marka powstała!). Rasoulof hołduje tym samym zasadom, co Farhadi – stawia na narracją bliską kinu europejskiemu (przypomina mi tak lubianego w Iranie Krzysztofa Kieślowskiego – szczególnie „Krótki film o zabijaniu”), pełnokrwiste postaci oraz „festiwalową” problematykę, czyli pod płaszczykiem rodzinnej historii opowiada o dylematach irańskiego społeczeństwa – w tym przypadku przede wszystkim o inwigilacji służb specjalnych, cenzurze i bezwzględności władzy. W przeciwieństwie do obrazów Farhadiego, film Rasoulofa toczy się powoli, a najbardziej wymowne są momenty, w których bohaterowie milkną. O ile początkowo taka „milcząca” narracja jest bardzo wymowna, to z biegiem czasu – a film trwa ponad dwie godziny – traci na sile i nieco nuży. Być może dlatego „Rękopisy nie płoną” nie zdobyło żadnej znaczącej statuetki pomimo uczestnictwa w największych festiwalach filmowych.
Ocena: 3,5/5
Zobacz zwiastun na YouTube
Zobacz profil filmu na Rotten Tomatoes

Nikt nie rozumie perskich kotów recenzja

Nikt nie rozumie perskich kotów (Bahman Ghobadi). Film, który wśród młodych i postępowych Irańczyków jest równie popularny co obrazy Farhadiego i to on, a nie „Co wiesz o Elly?” rozpoczął międzynarodowy hajp na irańskie kino. Ta skromna historia dwójki studentów zafascynowanych muzyką kręci się wokół prób nagrania pierwszej płyty, a następnie ucieczki z kraju, aby móc kontynuować swoją artystyczną karierę. Najmocniejszą stroną filmu jest niewątpliwie muzyka łącząca irański folklor z indie rockiem i bezpretensjonalny ton całej opowieści – pomimo poruszania ciężkich tematów, takich jak brak wolności słowa czy religijny zamordyzm, nie ma w nim ani kropli patosu. Chociaż film nie uzyskał zezwolenia na produkcję (w Iranie wszystkie filmy i muzyka muszą mieć zezwolenie od właściwego ministra), reżyser schował swój żal do kieszeni i pokazał Iran takim jakim jest naprawdę – polskiego widza szczególnie dziwić mogą panoramy nowoczesnego Teheranu. Iran jest przedstawiany w naszych mediach jako państwo skrajnie zacofane i fundamentalistyczne, ale rzeczywistość wygląda nieco inaczej – chociażby dlatego warto obejrzeć film Ghobadiego.
Ocena: 4/5
Zobacz zwiastun na YouTube
Zobacz profil filmu na Rotten Tomatoes

Czas pijanych koni recenzja

Czas pijanych koni (reż. Bahman Ghobadi). Debiutancki obraz Ghobadiego jest zdecydowanie bardziej surowy zarówno pod względem aktorskim (wielu aktorów to naturszczyki), jak i narracyjnym (zamiast identyfikować się z pojedynczymi bohaterami „zaledwie” przyglądamy się lokalnej społeczności ), ale nie zmienia to faktu, że historia przykuwa do ekranu od początku do końca. Przyglądamy się życiu w kurdyjskiej wiosce na pograniczu irańsko-irackim, której rytm wyznaczają transporty przemytników przeprawiających się przez okoliczne góry. Ze względu na trudne warunki przeprawy – do mrozu i zamieci śnieżnych dochodzą pola minowe – przemytnicy odurzają zwierzęta alkoholem. Osią filmu jest historia dwunastoletniego chłopca, na którego spada obowiązek zajęcia się rodziną i leczenia niewiele starszego brata. Z braku alternatyw decyduje się dołączyć do karawany przemytników i przeprawić wraz z nimi do Iraku, w którym może otrzymać więcej pieniędzy za swojego konia i tym samym odłożyć pieniądze na operację brata. Film wzbudził wiele kontrowersji ze względu na jego autobiograficzne podłoże, a przy okazji zdobył nagrodę FIPRESCI na festiwalu w Cannes w 2000 roku.
Ocena: 4/5
Zobacz zwiastun na YouTube
Zobacz profil filmu na Rotten Tomatoes

Circumstance recenzja

Circumstance (reż. Maryam Keshavarz). Film, co do którego przez długi czas miałem wątpliwości czy jest tylko Sundance’ową wydmuszką obliczoną na wzruszenie amerykańskiej publiczności, czy też faktycznym odbiciem irańskiej rzeczywistości. Wątpliwości dodawał fakt, że reżyserka, choć co prawda ma irańskie korzenie, to jednak urodziła się w Nowym Jorku. W Moskwie dzięki couchsurfingowi poznałem trójkę Irańczyków, którzy jednoznacznie stwierdzili: „Nie ma w tym ani grama przesady. Taki jest Iran”. Film opowiada o homoseksualnej fascynacji dorastających dziewcząt, którą muszą ukrywać przed rodziną i znajomymi – po pierwsze dlatego, że jest to społecznie nieakceptowane, a po drugie – w Iranie seks kobiety z kobietą jest karany chłostą (notabene to chyba jedyny przypadek w prawie szariatu kiedy kobieta jest traktowana łagodniej niż mężczyzna, bo za ten sam występek facetom grozi kara śmierci). Już sama tematyka filmu sprawia, że warto temu filmowi dać szansę, a sprawna reżyseria sprawia, że nawet nie zauważymy, kiedy upłynęły nam dwie godziny.
Ocena: 4/5
Zobacz zwiastun na YouTube
Zobacz profil filmu na Rotten Tomatoes