Ameryka kojarzy nam się między innymi z wolnościami: osobistą, słowa i wolnym rynkiem. Z wolności w latach 70′ korzystał między innymi Hugh Hefner zakładając w Chicago magazyn „Playboy”.
***
Wolność, 1973 r.
– Pierwsza poprawka stanowi, że Kongres nie wprowadzi ustaw ograniczających wolności słowa, ani prasy – dostojny mężczyzna dobiegający czterdziestki, ubrany w starannie skrojony garnitur, silił się przed przedstawicielami prasy na oficjalny ton, ale dało się w nim wyczuć nutkę satysfakcji. Hugh Hefner, twórca kultowego magazynu Playboy, właśnie wygrał przed sądem kolejną sprawę o rozpowszechnianie nieprzyzwoitych treści.
– U podstaw tego państwa legła wolność i jako pełnoprawny obywatel zamierzam z tej wolności korzystać, a kiedy będzie trzeba, także jej bronić – kontynuował Hefner zapytany przez dziennikarza Chicago Sun-Times. Redaktor naczelny Playboya był w latach 1960. i 70. jedną z barwniejszych postaci w mieście, a jego posiadłość Playboy Mansion obrastała w legendę. – Cenzura w latach 1930. i 40. wymagała, aby pary małżeńskie spały w osobnych łóżkach, a łazienki zawsze były oddzielne z toaletami. Lata 1950. też były bardzo konserwatywną dekadą. Magazyny i gazety musiały mieć pozwolenie drugiego stopnia na prowadzenie sprzedaży wysyłkowej. Poczta objęła stanowisko arbitra w kwestii gustu i cenzury w Stanach Zjednoczonych. Początkowo odmówiono mi pozwolenia na rozsyłanie Playboya. Musiałem pofatygować się do sądu, a efekt był taki, że urząd pocztowy został wyeliminowany z aparatu cenzury. Wygrałem tę sprawę – podkreślił Hefner.
– A nie uważa pan, że seks, to coś co powinniśmy pozostawić w sferze prywatnej? Dopóki nie było Playboya, nie było z tym problemów – przez przekrzykujących się reporterów przedarł się wysłannik republikańskiego Chicago Tribune.
– Jeżeli ograniczacie seks w książkach, magazynach, filmach czy w codziennych rozmowach, nie przenosicie go automatycznie do sfery prywatnej, tylko ukrywacie. U-k-r-y-w-a-c-i-e – Hefner przeliterował ostatnie słowo. – Trzymacie seks w ciemności. To, co my próbujemy robić, to nieco go rozświetlić. Spójrzmy na to z takiej perspektywy – gdyby nie było seksu, nie byłoby nas, nie byłoby kolejnych generacji, nie byłoby cywilizacji.
– A biznes? Wszyscy wiemy, że robicie na tym niezłe pieniądze – reporter Chicago Tribune nie poddawał się. Liczył, że wyprowadzi Hefnera z równowagi i będzie mógł okrasić krytyczny artykuł kontrowersyjnym cytatem.
Ale Hefner pozostał spokojny. Skrzyżował ręce na piersiach i zmierzył reportera wzrokiem, tak że temu nie pozostało nic innego jak zapaść się pod ziemię: – Kiedy startowałem z magazynem w 1953 roku, nie miałem żadnych pieniędzy. Dosłownie – nic. Pożyczyłem 600 dolarów od firmy pożyczkowej i z banku, namówiłem ludzi, żeby zainwestowali. Łącznie w Playboya wpompowano 8 tysięcy dolarów. Za te pieniądze wydałem pierwszy numer. Miałem środki tylko na to jedno, jedyne wydanie. Nie miałem pojęcia co dalej. Całą nadzieję pokładałem w tym, że magazyn odniesie wystarczający sukces, abym mógł dalej robić to, co kocham.
Wysłannik Chicago Tribune zniknął gdzieś w tłumie reporterów, którzy nadal przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Hefner nie miał już ani czasu, ani ochoty dłużej dyskutować – przy krawężniku zatrzymała się właśnie żółta taksówka, a on spieszył się na spotkanie. Bohater dzisiejszego popołudnia przeprosił dziennikarzy, wsiadł do samochodu, ale zanim odjechał opuścił jeszcze szybę, zdjął z oczu ciemne awiatory i powiedział: – Jeżeli Playboy kiedyś straci swoje redaktorskie jaja, wtedy będzie zasługiwał na to, żeby w następnej generacji jego miejsce zajął młodszy magazyn. Ale nie dojdzie do tego tak długo, jak będę żył. Mogę wam to obiecać.[1]
***
Położona na północy Chicago, przy North State Parkway, posiadłość Playboy Mansion obrosła w latach 1970. w legendę za sprawą imprezowego stylu życia Hugh Hefnera. Przed wejściem do domu znajdowała się tabliczka z wybitą po łacinie inskrypcją: „Si Non Oscillas, NoliTintinnare”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „Jeżeli nie swingujesz, nie dzwoń”. Hugh Hefner ostatecznie przeprowadził się do Kalifornii i sprzedał posiadłość. Dzisiaj jest to zwyczajny budynek mieszkalny, a o „latach świetności” przypominają jedynie przewodniki turystyczne i krążące po Chicago miejskie legendy. Warto jednak pamiętać, że główne biuro Playboya wciąż znajduje się w Wietrznym Mieście.
Drugim budynkiem, w którego murach zaklęty jest kawał chicagowskiej historii jest Willis Tower. Wieżowiec przez ćwierć wieku dzierżył miano najwyższej budowli na świecie, zdetronizowany został dopiero przez malezyjski kompleks Petronas Towers. Drapacz chmur stanął w samym sercu Chicago w 1973 roku i aż do 2009 roku był znany jako Sears Tower. Wówczas to amerykańska korporacja Sears, niegdyś największy pracodawca w kraju, sprzedała prawa do nazwy brytyjskiej grupie holdingowej Willis odkładając tym samym w czasie widmo własnego bankructwa.
Innym miejscem, które może uchodzić za wizytówkę Chicago jest kampus Uniwersytetu Chicagowskiego. Na przestrzeni niemalże 125 lat w jego murach wykładało 89 laureatów Nagrody Nobla, co czyni go pod tym względem amerykańskim rekordzistą. Uniwersytet jest konsekwentnie lokowany w pierwszej dziesiątce najlepszych uczelni wyższych na świecie, a John D. Rockefeller stwierdził, że ufundowanie uczelni było jego „najlepszą inwestycją w życiu”. Ile znaczą te słowa, niech świadczy fakt, że Rockefeller jest uważany za najbogatszego człowieka w historii.
Willis Tower, Uniwersytet Chicagowski i posiadłość Playboy Mansion, uosabiają kolejno najważniejsze amerykańskie wartości – determinację, kult wolności, ważną rolę nauki i edukacji. To one w przeciągu trzech wieków pozwoliły pokonać w zawrotnym tempie drogę od Dzikiego Zachodu do światowego imperium. Chicago tę drogę – od indiańskich terenów łowieckich do megalopolis – pokonały jeszcze szybciej, bo w niewiele ponad sto lat. Jednak tak jak i innym amerykańskim metropoliom, tak i Chicago odbiło się czkawką finansowe rozpasanie bankierów. Dzisiaj stalowy szkielet Willis Tower niebezpiecznie się przechyla, a szyby na najwyższych piętrach zaczynają pękać. Jaki będzie kolejny rozdział historii Wietrznego Miasta?
[1] Wszystkie cytaty pochodzą od Hugh Hefnera, aczkolwiek zostały wypowiedziane w różnych sytuacjach.
fot. joe pena/sxc.hu
Przeczytaj pozostałe reportaże z Chicago:
Chicago: Opowieśc o determinacji, czyli życie Nikoli Tesli (cz. I)
Chicago: Opowieść o nauce, czyli Projekt Manhattan i bomba atomowa (cz. II)