Archiwa tagu: Przemyśl

Przyszedł Mordor i nas zjada (albo: Gdzie zaczyna się Ukraina?)

Pierwszy powiew Ukrainy czujesz już w Poznaniu, wsiadając do pociągu relacji Szczecin-Przemyśl. Na dworcu głównym do wagonów ładują się starsze Ukrainki, takie w wieku przed-babuszkowym, ale już przygotowujące się do swojej przyszłej roli, jaką będzie handlowanie ubraniami z drugiej ręki, domowymi zaprawami, chrzanem i pietruszką albo osławionymi pierożkami, chociaż te ostatnie to dzisiaj kiepski biznes na tle innych branż. Już z daleka rozpoznajesz, kto jest z Ukrainy – takich zdradzają torby ze sztucznego tworzywa, oni nazywają je sumkami, kiedyś woziło się w takich płyty CD na Stadion Dziesięciolecia, wypchane tak, że zamek ledwie się domyka, albo nie domyka wcale, wtedy torby są dodatkowo przewiązane sznurkiem czy wstążką, ważne, żeby jako tako trzymało się to wszystko kupy. Podchodząc bliżej słyszysz język ukraiński, rzadziej rosyjski, w korytarzu pomiędzy przedziałami lawirujesz pomiędzy tymi sumkami, zazwyczaj pomagasz jedną czy dwie wrzucić na półkę pod sufitem i zawsze są to cholerstwa tak ciężkie, że dziwisz się, jak te prawie-babuszki zdołały to przytargać na Główny, i jak zamierzają z tym dobrnąć do Lwowa, albo Równego, albo Stanisławowa. Ostatnio dźwigałeś przedpotopowy telewizor, podobno kupiony w Berlinie za pięć euro, będzie dla synowej na prezent od zająca, w końcu Wielkanoc za pasem. Kiedy wciągałeś ten nieszczęsny telewizor prawie-babuszka trajkotała, jaki to Berlin brzydki, że bezdomne sobaki, że żule, i że u nas w Polsce jest lepiej, no tylko to euro. Tam to harosza zapłata, przyznaje, a ty w końcu lokujesz ten zasrany telewizor za pięć euro, jakieś sto trzydzieści hrywien, spocony jak nie przymierzając ruski termos. Czytaj dalej Przyszedł Mordor i nas zjada (albo: Gdzie zaczyna się Ukraina?)