Erywań sztuką stoi. I to stoi dłużej od Rzymu!

Jak już wiecie, Ormianie są narodem wyjątkowo dumnym i lubią podkreślać swoją najstarszość, najświetniejszość i najpiękniejszość. Tak samo jest z Erywaniem – znajoma CouchSurferka, już na samym wstępie naszej znajomości oznajmiła, że mam przyjemność i niepowtarzalną okazję pomieszkiwać w mieście starszym od Rzymu! Co tam, że jeszcze na początku XX wieku Erywań był niewielkim miasteczkiem, wręcz prowincjonalnym – liczył ledwie 30 tysięcy mieszkańców. Najważniejszy jest fakt, że jest prawie trzy dekady starszy od Rzymu. O!

6. Kaskada, czyli wzgórze, w któym ulokowano galerie sztuki.

Erywań został‚ założony jeszcze w VIII wieku przed Chr., jednak głównymi ośrodkami Zakaukazia przez wieki pozostawały Tbilisi oraz Baku. Przyznała to nawet Stella, znajoma CouchSurferka, u której patriotyczne zacięcie jest aż nadto widoczne. Czyżby oznaczało to, że największe metropolie regionu są dziełem odpowiednio – Gruzinów i Azerów? O nie! Co to, to nie! Stella szybko dodała, że centrum Tbilisi zbudowali, a jakże, przede wszystkim ormiańscy architekci, a w Baku dołożyli co najmniej istotną cegiełkę. A kiedy już Ormianie wznieśli Tbilisi i Baku, postanowili też zadbać o własne gniazdko i naprędce postawili Erywań. Można więc powiedzieć, że wszystkie trzy stolice Zakaukazia są ormiańskie. No, może dwie i pół, gdyż Baku jest także zasługą Azerów. Ale odstawmy na bok dumę Ormian i zagłębmy się w ulice Erywania, który w XX wieku w ekspresowym tempie przeszedł drogę od prowincjonalnego miasteczka do tętniącej życiem stolicy.

Ararat - góra, na któej rzekomo osiadła Arka Noego (obecnie pod kontrolą Turcji).

Tym co najbardziej zaskakuje podczas spaceru erywańskimi ulicami to ilość galerii sztuk, wymalowanych ścian budynków, wymyślnych, modernistycznych instalacji, rzeźb i ogólnie pojętej sztuki. W centrum miasta niemalże każda brama wiodąca na podwórko jest wymalowana: na jednej ścianie anioły, na drugiej bawiące się dzieci, idziesz kilka kroków dalej i po jednej stronie widzisz karykaturę Edgara Allan Poe, a po przeciwnej jakiegoś ormiańskiego artysty, kolejne kilka metrów, następna brama, i po lewej masz monastyr, a po prawej Ararat. Swoją drogą ten ostatni (niegdyś najwyższy szczyt Armenii, a dziś Turcji; podobno to na nim osiadła Arka Noego) to akcent przejawiający się w każdym, nawet najdrobniejszym, detalu ormiańskiej rzeczywistości – począwszy od banku Ararat, przez koniak o tej samej nazwie, aż po myjnię samochodową i biura podróży (nie, nie mają w ofercie wycieczek na Ararat, ponieważ granica z Turcją pozostaje zamknięta). Oczywiście w Galerii Narodowej nie brakuje sekcji poświęconej obrazom Araratu, a na straganach z pamiątkami dominującym motywem jest nic innego jak Ararat. Gdyby przełożyć to na naszą polską rzeczywistość, powinniśmy naszą narodową marką uczynić Lwów. [Ale zaraz, zaraz, przecież to polskie miasto! Orlęta Lwowskie, Uniwersytet Lwowski założony przez Jana Kazimierza, Gabriela Zapolska, Leopold Staff, Maria Konopnicka! Mam wymieniać dalej?!]

Jeżeli podzielacie ormiański zachwyt Araratem możecie udać się do Galerii Narodowej i obejrzeć biblijną górę z każdej strony. Jednak znacznie ciekawszymi miejscami jest Muzeum Sztuki Współczesnej czy też kompleks Kaskad mieszczących w sobie Centrum Sztuki Cafesjana. Kiedy zapada zmrok Kaskady są pięknie oświetlone, a latem skąpane w wodzie tryskającej z fontann. Niestety w listopadzie jedynymi kroplami wody, które spadają na Erywań są krople deszczu. Na szczęście nie spadają one jakoś specjalnie często.

17. W Muzeum Paradżanowa można obejrzeć m.in. kolaże artysty, które ten tworzył podczas pobytu w więzieniu, a także obejrzeć jeden z jego filmów.

Prawdziwą perełką w erywańskim półświatku sztuki jest Muzeum Siergieja Paradżanowa. I tutaj niespodzianka – wybitny reżyser Siergiej Paradżanow, który wiele lat mieszkał w Erywaniu, nie był wcale Ormianinem, ale Gruzinem! Na moje pytanie o to, czy Paradżanow czuł się bardziej Gruzinem (tam się urodził), Ormianinem (tutaj zmarł) czy też Ukraińcem (spędził na Ukrainie wiele lat życia, a także znalazł tam żonę) kustoszka wymijająco odpowiedziała: Paradżanow był reżyserem radzieckim. Tak, tak – “ RADZIECKIM. Nie wiem, kim czuł się najbardziej. Prawdziwym problemem Paradżanowa nie była jednak kwestia tożsamości narodowej, a tożsamości seksualnej. W 1973 roku reżyser trafił na cztery lata do więzienia, a oficjalne zarzuty brzmiały: homoseksualizm, gwałty i łapówkarstwo. Jednak prawdziwym powodem skazania artysty była jego niepokorna twórczość (m.in. odwoływanie się do ormiańskich wierzeń i tradycji, co pozostawało sprzeczne z wynaradawianiem społeczeństwa), a także walka o wolność słowa. Oprócz dwukrotnego skazania wyrokiem sądowym na kary więzienia (łącznie prawie pięć lat) reżyserowi zakazywano mieszkania w głównych ośrodkach kulturalnych ZSRR (m.in. Moskwie, Kijowie czy Erywaniu), a także pracy w przemyśle kinematograficznym. Wówczas Paradżanow zaczął tworzyć abstrakcyjne kolaże, które można podziwiać dzisiaj właśnie w erywańskim muzeum nazwanym jego imieniem. Dla miłośników filmu – i nie tylko – obowiązkowy punkt w Erywaniu.