Archiwa tagu: Czarnogóra

Impreza po bałkańsku czyli wakacje w Budvie

Pora nadrobić zaległości. Dwa lata temu w wakacje odwiedziliśmy Bałkany. Podróżowałem wspólnie z moją Agatą – wymarzoną towarzyską podróży;-) W regionie Bałkanów w zasadzie, gdzie człowiek się ruszy, tam czekają na niego niespodzianki i przygody. My zdecydowaliśmy się odwiedzić Czarnogórę. Kraj, który nie tak dawno zyskał niepodległość i mocno postawił na turystykę, czego efekty widać na każdym kroku. Ale po kolei.

Nasza bazą wypadową była Budva – jedno z większych miast nadmorskich w tym młodym kraju. Mieszkańcy chętnie przypominają, że historia tego miejsca sięga aż 2500 lat wstecz. Legenda głosi, że została ona założona przez Kadmosa, fenickiego herosa wydalonego z Teb. Następnie miasto przez stulecia przechodziło z rąk do rąk by ostatecznie, po rozpadzie Jugosławii i odłączeniu od Serbii, zostać częścią Czarnogóry. Pozostałości bogatej historii znajdziemy głównie w obrębie starówki, która mimo odbudowy po tragicznym w skutkach trzęsieniu ziemi z 1979 roku zachowała swój dawny klimat. Od południowej strony miasto jest otoczone górami, które skutecznie chronią od kaprysów pogodowych (średnia temperatura we wrześniu wynosi 34 st. C). Z kolei przed siłą morskich fal miasto ochrania wyspa św. Mikołaja.

Co warto wiedzieć na początek?

Walutą obowiązującą w Czarnogórze jest euro i w związku z tym ceny są mniej korzystne niż np. w pobliskiej Chorwacji. Ponadto kraj jest zorientowany na turystykę. Jeden z przewodników powiedział nam, że w trakcie sezonu letniego w w Budvie się pracuje i zarabia pieniądze, a zimą wyjeżdża do Serbii i wydaje to, co udało się zaoszczędzić. Oferta turystyczna jest skierowana przede wszystkim do Rosjan, dlatego często będziecie nagabywani w języku rosyjskim. Standardowa formułka: My studjenty jak zwykle działa. Musimy zmartwić amatorów plażowania. I bynajmniej nie chodzi ani o brak dogodnych miejsc do zażywania kąpieli, ani o brak leżaków, baldachimów czy parasoli, ale o koszty się z tym wiążące. Na plaży w pobliżu wyspy św. Stefana dwa leżaki pod parasolką kosztowały bagatela 75 euro za dzień. Poza tym, jako że Budva jest położona nad Morzem Adriatyckim, możecie być pewni dwóch rzeczy: plaże będą kamieniste, a przybrzeżne wody pełne jeżowców. Warto zawczasu zaopatrzyć się w specjalne obuwie do pływania (takie za 15 złotych zakupione w markecie z owadem w logo daje radę!), a do leżenia polecamy wziąć coś grubszego niż zwyczajny ręcznik. Oczywiście nie musimy wspominać, że sprzęt do snorkellingu to absolutny must-have!

Gdzie się zatrzymać?

W mieście znajdziecie mnóstwo prywatnych apartamentów w całkiem przystępnych cenach. Nie zdziwcie się, kiedy wasz przybytek będzie znajdował się wciąż w budowie (zauważycie np. wystające pręty zbrojeniowe na dachu) – jest to związane z podatkami, których nie trzeba płacić od nieruchomości, która jest „w budowie”. Można powiedzieć, że Czarnogórcy właśnie budują swój mit wozu Drzymały.

Co jeść?

Przede wszystkim – zaufajcie miejscowym. Idźcie tam gdzie zbierają się grupki lokalsów, pytajcie, pokazujcie na migi, próbujcie nieznanego. Sami mieliśmy okazję zjeść m.in. pyszny makaron z owocami morza czy ogromnego, smażonego na ruszcie hamburgera za raptem 2 euro.

Co zobaczyć?

Koniecznie musicie wybrać się na Starówkę. Jest naprawdę piękna i urokliwa. Istnieje także możliwość przechadzki po murach otaczających cytadelę (o której to możliwości wie chyba mało osób, prócz mieszkańców). Wystarczy tylko znaleźć na nie wejście (nie zdradzimy Wam gdzie jest – sami pobawcie się w odkrywców;-), a rosnące na wyciągnięcie ręki dojrzałe limonki i niecodzienne widoki wynagrodzą wam panujący upał. Polecamy także wycieczkę na wyspę św. Mikołaja, na której znajdziecie urokliwe plaże i bogate życie podwodne. Dostaniecie się na nią wodnymi taksówkami o różnych ciekawych nazwach np. Hakunamatata. Nie przejmujcie się zupełnie wielkim napisem o zakazie wnoszenia swoich produktów spożywczych na wyspę. Nikt nie robi kontroli. Kolejnym obowiązkowym punktem jest niesamowita plaża pod klifami niedaleko starówki. Już samo dotarcie do niej sprawiło nam mnóstwo radości. Inną ciekawą wyprawą może być spacer brzegiem morza do Wyspy św. Stefana. Celowo użyłem słowa „do”, ponieważ na samą wyspę wejść nie można, gdyż znajduję się na niej ekskluzywny hotel przypominający klasztor, w którym gościły takie sławy jak Sophia Loren czy Sylvester Stallone. Na deser do zobaczenia pozostają plaże znajdujące się na zachód od miasta, do których dotrzemy autobusem odjeżdżającym z głównej ulicy Budvy, czyli drogi E65/E80. Odpoczywając na jednej z takich plaż (najlepiej na tej najdalszej – Ploce, która zachwyca niesamowitymi półkami skalnymi) zrozumiecie, jak duży wpływ ma wyspa św. Mikołaja na spokojne morze na miejskich kąpieliskach.

Gdzie się bawić?

Przy głównej promenadzie znajdziemy mnóstwo najróżniejszych klubów. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. My szczególnie polecamy mały klub z charakterystycznymi posągami mrówek przed wejściem, wiszącymi krzesłami oraz rosnącym drzewem w środku. Znajduje się on blisko starówki w małym parku. Warto go szukać, bo można trafić na rewelacyjne kubańskie rytmy grane na żywo przez zespół Cubalcanica. Na amatorów mocnych wrażeń czekają skoki na bungee, skutery wodne, loty na ciągniętym przez motorówkę spadochronie i inne. Nie ma problemu także z wypożyczeniem kajaków czy rowerów wodnych. Dodatkowo co roku pod koniec czerwca w Budvie odbywa się festiwal muzyczny Music Festival Budva, w którym udział biorą wykonawcy z krajów byłej Jugosławii. Można także trafić na koncerty Gorana Bregovicia bez Kayah (jeden z ulubionych dowcipów Czarnogórzan).