Kończąc szkołę średnią i zastanawiając się co chcę w życiu robić, natknąłem się na ofertę Wolontariatu Europejskiego (EVS). Pomyślałem – dlaczego by nie skorzystać? Malownicze wybrzeże, ciepłe morze, piaszczyste plaże… Zakotwiczyłem w Splicie, jednym z najważniejszych chorwackich portów.
Split to dwa tysiące lat burzliwej historii bałkańskiego tygla, narodowych waśni i religijnych wojen, z których Chorwaci summa summarum wyszli zwycięsko i dziś są przodującym państwem w regionie pukając do drzwi Unii Europejskiej. Ale wróćmy do samego Splitu. To niespełna dwustutysięczne miasto położone na południu kraju powstało około II w. przed Chr. Z inicjatywy greckich osadników. Szybko zostało jednak przejęte przez Rzymian, a swój największy rozkwit przeżywało za czasów panowania rzymskiego cesarza Dioklecjana w IV w. po Chr. (jedną z ofiar krewkiego Rzymianina był św. Duje, który jest dzisiaj Splitu). Władca wzniósł w mieście olbrzymi pałac, w którym zamierzał spędzić swoje ostatnie lata życia. Po upadku Cesarstwa kilkaset lat później pałac ów został rozebrany przez miejscową ludność, a otrzymany w ten sposób budulec wykorzystano przy wznoszeniu domów dla mieszkańców. Dzisiaj kamienice, w których ścianach zaklęto historię Splitu, należą do najdroższych w mieście, a pozostałości po pałacu Dioklecjana (m.in. Złota Brama) tworzą lokalną starówkę.