Poniedziałek rano, budzę się w akademiku i okazuje się, że w całym budynku wyłączono wodę, a my nie mamy w pokoju już żadnej butelki. W ustach istny step akermański, najbliższy sklep na drugim końcu osiedla, -26 stopni mrozu, mgła gęsta jak najtłustsza śmietana, a dziewczyna wypycha mnie po zakupy. Jak żyć? Czytaj dalej Charków na kocią łapę: -26 stopni mrozu, a zima nie zaskakuje drogowców