literatura ukrainska zebra

Współczesna literatura ukraińska – najlepsze książki wydane po polsku

Współczesna literatura ukraińska jest często tłumaczona na język polski, ale nie wywołuje ani takich emocji, ani zainteresowania, jak wynurzenia naszych rodzimych publicystów czy publikowane w prasie zdjęcia, na których widać czerwono-czarne flagi. Literatura piękna pozostaje trochę na uboczu, a to właśnie na kartach powieści możemy znaleźć pełny obraz ukraińskiej rzeczywistości, wraz ze wszystkimi ciążącymi nad debatą publiczną (po obu stronach nadbużańskiej granicy) tematami, takimi jak polityczny podział wschód-zachód, mitologizacja UPA czy próba określenia własnej tożsamości narodowej rozpiętej pomiędzy europejskimi i rosyjskimi wartościami. Dlatego prezentujemy wam ranking powieści ukraińskich, które możecie znaleźć w polskich księgarniach (kolejność chronologiczna).

Moscoviada (J. Andruchowycz, 1993)
moscoviada jurij andruchowycz literatura ukrainskaBłyskotliwa powieść będąca skrzyżowaniem „Procesu” F. Kafki, „Mistrza i Małgorzaty” M. Bułhakowa, do tego podlana groteską i skąpana w oparach alkoholu. Ukraiński artysta w średnim wieku Otto von F. przemierza nocną Moskwę spotykając plejadę dziwnych postaci i wplątując się w jeszcze dziwniejsze sytuacje, kończąc w podziemiach stolicy Rosji, w których ucieka przed oficerami KGB. Główny bohater jest karykaturą artysty – włóczącego się, chlejącego, odwiedzającego swoje kochanki, unikającego ich gniewu i wreszcie proszącego je o pomoc, bo kto inny przy nim miałby trwać? – którego podróż przypomina przechodzenie pomiędzy kolejnymi kręgami piekielnymi, aż do samych trzewi Moskwy. Znakomita językowo, dosadna, a przy tym humorystyczna opowieść osadzona w Moskwie lat dziewięćdziesiątych, która wciąż trwa w sowieckim marazmie, z rynsztokami spływającymi bimbrem i podziemiami zaludnionymi przez największe koszmary komunizmu. Andruchowycz żongluje sprawnie literackimi konwencjami (podtytuł powieści sugeruje, że będzie to powieść grozy, ale nie brakuje w niej przerysowanych wątków love story czy elementów antyutopii), a także chętnie czerpie z kanonu, co wyłapanie wszystkich nawiązań zapewnia książce drugie, trzecie, a może i czwarte życie. Literatura ukraińska w najlepszym wydaniu, ukłony!
Zobacz recenzje na lubimyczytac.pl
Przeczytaj recenzję w „Gazecie Wyborczej”

Literatura na świecie nr 10/1995 „Bu-Ba-Bu i inni (Ukraińcy)”
literatura na swiecie bubabuBu-ba-bu to nazwa grupy artystycznej założonej w 1985 roku przez Jurija Andruchowycza, Ołeksandra Irwańca i Wiktora Neboraka. Poetów połączyła chęć reanimacji literatury ukraińskiej w czystej formie – odrzucając jej patriotyczne zadęcie i rolę poety-narodowego wieszcza. W „Literaturze na świecie” znalazł się Andruchowyczowski hymn Bu-Ba-bu zatytułowany „Turbacja mas”:

Przed Dobrą Nowiną
Klękajcie, beletryści –
My nie Jacy Tacy –
Myśmy bubabiści.

W tekście „Ave, Chrysler!” otwierającym wydanie magazynu Jurij Andruchowycz tłumaczy, co legło u podstaw działalności Bu-Ba-Bu i które z celów udało się grupie osiągnąć. Jedną z perełek jest prozatorski debiut Andruchowycza pt. „Samuel z Niemirowa, watażka doskonały” będący opowieścią na poły historyczną, na poły fantastyczną opowieścią o XVII-wiecznym szlachcicu z Kresów skazanym na infamię i banicję, czyli pierwszorzędnym kandydatem na Kozaka. Czytelnicy zaznajomieni z twórczością Ukraińca z pewnością wyczują charakterystyczny styl, który został do perfekcji doprowadzony w „Moscoviadzie”. Najpopularniejszemu ukraińskiemu pisarzowi w wydaniu „Literatury na świecie” partnerują także błyskotliwi Ołeksandr Irwaniec i Wiktor Neborak – znajdziemy zarówno próbki ich prozy, jaki poezji. Czy wczesna literatura ukraińska wytrzymuje próbę czasu? Z pewnością ciekawe jest dystansowanie się artystów od ważkich politycznie tematów (odwrotność tego, co widzimy i słyszymy dzisiaj w kontekście Ukrainy), a jednocześnie kulturowa i duchowa przynależność całej trójki do dziedzictwa Zachodniej Ukrainy – i nie jest to nachalne podkreślanie tej przynależności, ale naturalne, często mimowolne czerpanie z rodzimego folkloru.
Zobacz, czy dostaniesz magazyn na Allegro (kosztuje grosze!)
Zobacz spis treści na stronie „Literatury na świecie”

Badania terenowe nad ukraińskim seksem (O. Zabużko, 1996)
badania terenowe nad ukrainskim seksem oksana zabuzko literatura ukrainskaBohaterką i narratorką brawurowego debiutu powieściowego Oksany Zabużko jest młoda ukraińska artystka przyjeżdżająca do USA w latach dziewięćdziesiątych. Wyjazd z Ukrainy, ledwo co wyzwolonej, do Ameryki będącej wówczas synonimem wolności jest dla artystki punktem wyjścia do rozważań nad ukraińską duszą i tożsamością. Wbrew tytułowi, seks nie jest przedmiotem zainteresowania sam w sobie, ale jest pretekstem do opowiedzenia o tym, jak radziecki totalitaryzm przez dziesięciolecia tłamsił emocje i wypalał w ludziach przejawy empatii powodując nieodwracalne zniszczenia w psychice narodu, szczególnie w relacjach kobieta-mężczyzna. Zabużko porównuje amerykańskie i ukraińskie podejście do własnego ciała i do miłości obnażając seksualne i uczuciowe wybrakowanie swoich rodaków. Częste podróże na zachód skłoniły ją również do zastanowienia się nad miejscem ukraińskiej kultury w europejskim dziedzictwie, a jej przemyślenia przekazuje nam powieściowe alter ego. Autorce udała się rzecz niełatwa – z wyjątkową sprawnością zastosowała technikę strumienia świadomości, dzięki czemu odnosi się wrażenie płynięcia wraz z jej myślami. W polskim tłumaczeniu pozostawiono liczne anglojęzyczne i ukraińskojęzyczne wtrącenia, które pozwalają czytelnikowi zbliżyć się do narratorki.
Zobacz recenzje na lubimyczytac.pl
Rozmowa z Katarzyną Kotyńską, tłumaczką Oksany Zabużko, na dwutygodnik.com
Oksana Zabużko opowiada o książce i Ukrainie w „Wysokich Obcasach”

Dwanaście kręgów (J. Andruchowycz, 2003)
dwanascie kregow jurij andruchowycz literatura ukrainskaKsiążka, którą Andruchowycz wydał po latach milczenia i zupełnie wymknął się oczekiwaniom czytelników (inna sprawa na ile w jego przypadku można czegoś się spodziewać, a na ile za każdym razem być zaskakiwanym). Tym razem historia została osadzona na huculszczyźnie, a wydarzenia są przesiąknięte tamtejszym folklorem. Jurij Andruchowycz znowu imponuje językową swobodą, sprawnością w łączeniu form i przełamywaniu literackich schematów. Nad powieścią unosi się duch XX-wiecznego łemkowskiego poety Bohdana Ihora Antonycza, którego twórczości pisarz poświęcił swoją rozprawę doktorską. Rzeczywistość miesza się tutaj ze snami, burząc podział na to, co prawdziwe i to co wyobrażone. Sam autor powiedział, że napisał tę powieść dla idealnego czytelnika, czyli takiego, który zna jego twórczość na wylot – warto mieć to na uwadze przed sięgnięciem po książkę, aczkolwiek w porównaniu np. z „Perwersją” lektura jest przystępna. Jeżeli poznaliście już twórczość Andruchowycza i przypadła wam do gustu – nie wahajcie się. Pozostałych odsyłam do „Moscoviady”.
Zobacz recenzje na lubimyczytac.pl

Freud by płakał (I. Karpa, 2004)
Freud by plakal irena karpa literatura ukraińskaJest to jedyna książka Ireny Karpy wydana na polskim rynku, choć na Ukrainie kontrowersyjna artystka począwszy od debiutu w 2000 roku wydaje średnio książkę co drugi rok, a przy tym koncertuje ze swoim zespołem Faktyczno Sami, pracuje w telewizji i chętnie udziela się na styku kultury alternatywnej, popularnej i polityki. Pierwszą powieść opublikowała w wieku dwudziestu lat, a ze względu na soczysty język przylgnęła do niej łatka niepokornej nastolatki – można powiedzieć, że zaczynała jako ukraińska Dorota Masłowska, a obecnie jest dla naszych wschodnich sąsiadów taką Marią Peszek. „Freud by płakał” jest dość nieposkładanym zapisem wycinku życia Marli, równie nieposkładanej młodej intelektualistki, w której – nietrudno się domyślić – dopatrywano się alter ego autorki. Bohaterka nie stroni od używek, wolnej miłości i włóczęgi po świecie, w której towarzyszą jej Hjalmar i Andrzej. Pijackie dysputy doprawiono garścią mniej lub bardziej błyskotliwych refleksji na temat młodości i sensu życia, które pomimo, że powinny orbitować wokół nieco innego, mniej zamerykanizowanego kanonu popkulturowego, są zaskakującą bliskie polskiemu czytelnikowi. Niektórzy krytycy wypominali Karpie brak formy, inni brak treści, ale niezależnie od naszej oceny w głowie po lekturze pozostanie wiele dosadnych, zwięzłych cytatów.
Zobacz recenzje na lubimyczytac.pl

Słodka Darusia. Dramat na trzy życia (M. Matios, 2004)
slodka darusia maria matios literatura ukraińskaKsiążka, od której być może należałoby rozpocząć ten ranking, ponieważ od momentu publikacji została sprzedana w liczbie ponad stu tysięcy egzemplarzy na Ukrainie zdobywając szczyty list bestsellerów, a obok sukcesu komercyjnego znalazła uznanie dużej części krytyki i została nawet włączona do kanonu lektur szkolnych. Pochwał nie szczędzili również krytycy koronując autorkę na cesarzową literatury ukraińskiej. Tytułową Darusię poznajemy w kwiecie wieku – mieszka w niewielkiej wsi Czeremoszne na Podolu, są głębokie lata siedemdziesiąte, a Ukraina jest pogrążona w komunizmie. Darusia ma opinię zdziwaczałej starszej kobiety, którą mieszkańcy przekornie nazywają „słodką”. Wówczas czytelnik zostaje przeniesiony kilkadziesiąt lat wstecz, kiedy Darusia planuje spędzić resztę swojego życia z Iwanem, jednak zatargi mężczyzny z sowiecką władza sprawiają, że musi opuścić swoją ukochaną. Wówczas następuje kolejna podróż w czasie – tym razem zostajemy przeniesieni do dzieciństwa Darusi, kiedy to w okolicznych lasach ukrywały się bojówki UPA, a sowieckie wojska próbowały zdusić w zarodku marzenia o ukraińskiej niepodległości. Nietrudno się domyślić, że pewnego dnia do drzwi domu Darusi pukają oficerowie radzieckich służb i zaczynają wypytywać, kto nocami odwiedza ich chatę. Książka jest ostrzem wymierzonym we wspólny fragment historii Ukrainy i Rosji od roku 1945 do 1990, który na zachodzie kraju jest postrzegany jako okupacja ukraińskich ziem, z kolei na południowym-wschodzie, na terytorium dzisiejszych samozwańczych republik, jako współtworzenie potęgi ZSRR.
Zobacz recenzje na lubimyczytac.pl
Recenzja w magazynie „Nowa Europa Wschodnia” (PDF)

Muzeum porzuconych sekretów (O. Zabużko, 2009)
muzeum porzuconych sekretow oksana zabuzko literatura ukrainskaPo pierwszych trzydziestu stronach pomyślałem „ukraiński Ulisses” i wcale nie miałem na myśli, że miano „Ulissesa” należy jej się tylko, kiedy zmierzymy ją miarą stosunkowo młodej – w porównaniu z anglosaską o niewielkim dorobku – ukraińskiej literatury. Opus magnum Oksany Zabużko ma i Joyce’owski rozmach, i sprawnie zapisany strumień świadomości, ale aspiracje zgoła odmienne – zamiast mierzyć się z literackimi i społecznymi konwenansami Zabużko mierzy się z ukraińską tożsamością narodową. Jest rok 2004, kiedy w ręce Daryny Hoszczyńskiej, telewizyjnej dziennikarki, wpada zdjęcia z lat czterdziestych XX wieku. Dziennikarka postanawia nakręcić film o kobiecie, którą na nim uwieczniono i w ten sposób czytelnik zostaje zabrany w podróż do przeszłości – do czasów walk UPA z Armią Czerwoną, do czasów mrocznej, komunistycznej rzeczywistości i wreszcie do pierwszej dekady po upadku ZSRR. Trudno tak obszerną książkę opisać w zaledwie kilku zdaniach, ale obok tematów ważkich dla polityki historycznej i ukraińskiej tożsamości równie ważna jest, podobnie jak w „Badaniach terenowych nad ukraińskim seksem”, pozycja i tożsamość kobiety. Tą powieścią Oksana Zabużko udowodniła, że jeżeli ukraińska literatura ma swoją cesarzową, to jest nią ona, a nie Maria Matios. Równie uniżone ukłony należą się dla tłumaczki, która zważywszy na styl ukraińskiej pisarki, nie miała łatwego zadania.
Zobacz recenzje na lubimyczytac.pl
Przeczytaj recenzję w tygodniku „Polityka”
Przeczytaj recenzję na stronie Instytutu Książki
Wywiad z Oksaną Zabużko o książce na dwutygodnik.com

Woroszyłowgrad (S. Żadan, 2010)
Woroszylowgrad serhij zadan literatura ukrainskaPodróż na daleki wschód Ukrainy, na Dziki Wostok, na którym życie nie toczy się, ale stoi w miejscu, a główny bohater próbuje nim wstrząsnąć, ale nie udaje mu się. Tytułowy Woroszyłowgrad to niegdysiejsza nazwa Ługańska, czyli najbardziej wysuniętego na wschód dużego ośrodka miejskiego, chociaż akcja powieści dzieje się w niewielkim miasteczku – można podejrzewać, że gdzieś pomiędzy Charkowem a Ługańskiem. Głównym bohaterem jest Herman, charkowski urzędnik w średnim wieku, który wraca – początkowo żywi nadzieję, że tylko na chwilę – w rodzinne strony, aby dowiedzieć się, dlaczego jego brat zdecydował się nagle wyjechać z Ukrainy. W obliczu problemów z rodzinnym biznesem, nierentowną stacją benzynową na przedmieściach, pobyt Hermana na ukraińskim wygwizdowie przedłuża się, odżywają stare znajomości, zawiązują się nowe, pojawiają się kobiety, męskie porachunki, a główny bohater zostaje zmuszony do opuszczenia wielkomiejsko-urzędniczego kokonu i zmierzenia się z problemami ukraińskiej prowincji. Tę zna bardzo dobrze, w końcu to przed nią uciekał do Charkowa, ale okazuje się, że to właśnie na niej czuje, że jest u siebie – dojście do takiego wniosku zajmuje mu na szczęście kilkaset stron, które kipią humorem, szczególnie wątek drużyny piłkarskiej i ich pojedynku z gazownikami. Z dużym wyczuciem zostały poprowadzone wątki miłosne, które doskonale oddają naturę słowiańskiej duszy.
Zobacz recenzje na lubimyczytac.pl
Rozmowa z Serhijem Żadanem o Ukrainie i „Woroszyłowgradzie” na dwutygodnik.com

Mezopotamia (S. Żadan, 2014)
mezopotamia serhij zadan literatura ukrainskaZbiór kilku dłuższych, trzydziestostronicowych opowiadań, które spaja temat miłości. Już w poprzedniej powieści autora „Woroszyłowgrad” wątki miłosne intrygowały, przede wszystkim ze względu na wschodnioeuropejską specyfikę, czyli przesunięte, względem polskich oczekiwań (nie mówiąc już o hollywoodzkich kliszach), poziomy brutalności, racjonalności i porywczości. I nie chodzi wcale o to, że miłość dzieje się tam bardziej, ale o to, że czasem wręcz przeciwnie – mniej, a rodzi się z rozsądku i braku alternatyw. Na tym opiera się siła „Mezopotamii” – polski czytelnik obok czerpania radości ze sprawnie zawiązanych i świetnych językowo fabuł, wnika również w ukraińską duszę. Najlepsze opowiadania: „Romeo”, „Foma” i „Bob” proszą się o dalszy ciąg, z kolei jednym z najsłabszych jest „Jura”, w którym po raz pierwszy pojawia się tytułowa Mezopotamia (wygląda na to, że błyskotliwa symbolika wystarczyła autorowi, żeby uzasadnić włączenie tego opowiadania do tomiku). Wbrew okładkowemu blurbowi nie jest to książka o Charkowie – równie dobrze mogłaby zostać osadzona w Ługańsku, Doniecku czy Dniepropietrowsku, ale ze względu na pochodzenie Żadana tworzone przez niego fabuły łatwo wrzuca się do jednego worka. Summa summarum „Mezopotamia” potwierdza, że literatura ukraińska ma się coraz lepiej.
Zobacz recenzje na lubimyczytac.pl
Przeczytaj recenzję w „Gazecie Wyborczej”

Literatura ukraińska: Oksana Zabużko o „Muzeum porzuconych sekretów”

Literatura ukraińska: Serhij Żadan o „Woroszyłowgradzie”