Rainbow Gathering, hipisi

Rainbow Gathering, czyli hipisi ciągle żyją

Jeżeli myślicie, że era hipisów bezpowrotnie odeszła w zapomnienie, jesteście w błędzie. Aby przekonać się o tym na własne oczy najlepiej wybrać się na Rainbow Gathering. Na czym to polega? Gdzie się odbywa? Kto może wziąć w tym udział? Przeczytaj i przekonaj się, czy pasujesz do tęczowego towarzystwa.

Idea tęczowych kręgów wywodzi się z międzynarodowego ruchu Rainbow Family, zrzeszającego ludzi różnego światopoglądu i wyznania, którzy hołdują hipisowskim wartościom (zaprowadzenie na świecie pokoju, miłości itp.). Co roku tęczowe rodziny z różnych regionów zbierają się w jednym miejscu, zakładają tymczasowe wioski i celebrują wspólnie spędzany czas. Uczestnicy takich zgromadzeń, zgodnie z ich filozofią, z otwartymi rękoma witają wszystkich podróżników, wędrownych muzyków i inne osoby, które zawitają na Rainbow Gathering, niezależnie od ich światopoglądu czy subkulturowej przynależności. Zazwyczaj tęczowe zjazdy pokrywają się z kalendarzem astronomicznym i trwają miesiąc księżycowy. Kiedy Księżyc obiegnie wokół kulę ziemską i wejdzie w kolejny cykl, tęczowa wioska jest rozkładana i wszyscy rozchodzą się we własne strony.

Pierwsze Rainbow Gathering odbyło się w lipcu 1972 r. w Kolorado i było wspólną inicjatywą „plemion” z Północnej Karoliny oraz Wybrzeża Północno-Zachodniego. W historycznym zlocie wzięło udział około 20 tys. osób. Drugie spotkanie, które ugruntowało rodzącą się tradycję, zostało zorganizowane w Wyoming rok później. Od tego czasu idea tęczowych wiosek rozprzestrzeniła się po całym świecie i obecnie prowizoryczne obozowiska można spotkać w każdym zakątku globu.

Kto to organizuje?

Znamienne dla ruchu Rainbow Family jest fakt, iż nigdzie w świecie nie zarejestrowano organizacji, która pełniłaby rolę centrali odpowiedzialnej za koordynację tych największych eventów. Kto więc organizuje zjazdy? Odpowiedź brzmi – wszyscy a zarazem nikt. Idea tęczowych wiosek zakłada równość wszystkich uczestników, w związku z czym brakuje tutaj formalnych liderów. W praktyce przyjęło się, że terminy kolejnych zlotów ustalane są podczas posiedzenia rady (w której uczestniczą najbardziej zaangażowani aktywiści) pod koniec każdego zlotu.

Oczywiście sprawny przebieg kilkutysięcznych zjazdów byłby niemożliwy bez choćby szczątkowej organizacji, Jak to zwykle bywa, przywództwo obejmują najbardziej doświadczeni „osadnicy” i to właśnie oni odpowiadają za zaopatrzenie w żywność czy kontakty ze służbami porządkowymi. Wszyscy liczą się również z głosami tzw. animatorów (ang. focalizers), którzy wyróżniają się przedsiębiorczością i sumiennością. Animatorzy koordynują prace mniejszych zespołów, które odpowiadają za organizację jakiejś części obozowego życia. Osoby, które podejmą się tej roli, mogą liczyć na większy szacunek wśród tęczowej śmietanki.

Dlaczego „tęczowe kręgi”? Ano dlatego, że podczas takich zlotów można spotkać dosłownie każdego – rastafarian, hipisów, chrześcijan, muzułmanów, artystów, muzyków czy podróżników. Nie brakuje również osób, dla których tęczowe spotkania są nieodzownym elementem stylu życia. Najbardziej zaprawieni post-hipisi podróżują od wioski do wioski przez całe miesiące.

Jak to wygląda?

Życie obozowe skupia się wokół ogniska, przy którym dwa razy dziennie cała „rodzina” spożywa wspólny posiłek. Resztę czasu wypełniają przygotowane przez ochotników zajęcia, m.in. warsztaty czy koncerty. Oczywiście zgodnie z „tęczową doktryną”, wszystko jest bezpłatne, jednak jak nakazuje tradycja, każdy uczestnik korzystający z uroków wspólnie spędzanego czasu powinien zaoferować coś od siebie. Dlatego też podczas Rainbow Gathering ostatnią rzeczą, jaką wypada zrobić, to usiąść z założonymi rękoma i narzekać, że coś pozostało niezrobione. Pierwsza zasada obozowego życia brzmi bowiem: jeżeli widzisz, że pozostała jakaś robota, należy ona do ciebie.

Rytm życia w podczas Rainbow Gathering przypomina nieco rzeczywistość starożytnej Grecji, a tęczowym odpowiednikiem agory jest obozowe ognisko. Wszelkie ogłoszenia i propozycje zajęć są dyskutowane przy okazji wspólnych posiłków w centrum osady. Dyskusje toczone przy ognisku nawiązują do tradycji rdzennych mieszkańców Ameryki i tak np. prawo głosu przysługuje tej osobie, która posiada „laskę głosu” (ang. talking stick), podawaną z ręki do ręki wszystkim mającym coś do powiedzenia. Czasami, gdy osadzie przewodzi hipis-biurokrata, można się spotkać również z innym zwyczajem – „piórem odpowiedzi” (ang. answering feather), które krąży wśród zebranych niezależnie od „laski głosu” i uprawnia do wyrażenia swojego stanowiska przed poruszeniem kolejnej kwestii. Niejednokrotnie obrady przeciągają się w nieskończoność, wypełniając czas od rana do wieczora, jednak w wiosce nikt czasu nie liczy i każdy na ogół chętnie włącza się w dyskusje.

No dobrze, ale co tam będę robił?

Głupie pytanie. Podczas Rainbow Gathering można poznać wielu fantastycznych ludzi, przy których nie sposób się nudzić. Po wspólnie spędzonym miesiącu będziesz miał przyjaciół we wszystkich zakątkach globu. Poza posiłkami, obozowe życie kręci się wokół różnego rodzaju zajęć organizowanych przez uczestników i tak można wziąć np. udział w warsztatach z jogi czy nauczyć się grać na perkusji. Z własnymi zajęciami może wystartować każdy, kto tylko ma coś do zaproponowania.

Rainbow Gathering to raj dla muzyków, w szczególności wszelkich eksperymentatorów próbujących np. gry na trzystrunowej gitarze. Do rzadkości nie należą również akordeoniści czy amatorzy skrzypiec. Z kolei doszli i niedoszli wokaliści gromadzą się w bhadźanowych namiotach, w których rozbrzmiewają hinduskie pieśni; znowu inni umieszczają w swoim repertuarze peany z rodzaju: Matka Ziemia jest wielkim statkiem, którym razem płyniemy. Jeżeli wciąż nie wiesz, co możesz porabiać podczas Rainbow Gathering, zawsze mile widziana jest pomoc przy zbieraniu drewna, przygotowywaniu posiłków i innych czynnościach wpisanych w domową codzienność.

Tęczowa codzienność

Czym jest Rainbow Gathering najlepiej widać w trakcie posiłków. Wszyscy mieszkańcy wioski, a potrafi ich być nawet kilka tysięcy, zbierają się w centralnym miejscu obozu i cieszą wspólnie spędzanym czasem. Po posiłku wśród zebranych krąży kapelusz, do którego można wrzucić kilka drobnych w podzięce za strawę. Zbiórka pieniędzy odbywa się na zasadzie „co łaska” i jeżeli nie masz pieniędzy – nie ma się czym przejmować. Jednak zważywszy na fakt, że fundusze pochodzące ze zbiórki są przeznaczane na jedzenie – wypada wysupłać trochę grosza. Zebrane pieniądze trafiają do hipisów-logistyków, którzy specjalizują się w sprowadzaniu żywności w hurtowych ilościach.

Jedzenie w tęczowych wioskach zazwyczaj jest wegetariańskie. Ponadto, przez wzgląd na amatorów medytacji, kucharze nie używają cebuli oraz czosnku (w tradycji hinduistycznej warzywa te zaliczają się do tzw. pokarmu tamasowego, w którym zgromadzona jest energia śmierci). Niestety przy gotowaniu w warunkach polowych nietrudno o zanieczyszczenie żywności i choć kucharzy rekrutuje się spośród osób wyróżniających się higieną, zdarzają się przypadki masowych biegunek, które dezorganizują obozowe życie na kilka dni.

Kiedy wybierasz się na Rainbow Gathering po raz pierwszy, warto wiedzieć o kilku rzeczach. Przede wszystkim trzeba zdawać sobie sprawę, że w tęczowych wioskach wspólny posiłek jada się zwykle dwa razy dziennie. Jeżeli twój organizm potrzebuje więcej kalorii niż dostarczają hipisowskie strawy, najlepiej zaopatrzyć się w jakieś przekąski. Odnośnie jedzenia, jeszcze jedna uwaga – w osadach panuje zwyczaj dzielenia się wszystkim co posiadasz, dlatego robiąc zakupy przed wyjazdem warto wziąć trochę więcej zapasów i poczęstować innych – chowanie się z jedzeniem po namiotach nie wpisuje się w hipisowską tradycję. Co ciekawe, zazwyczaj w wioskach nie pija się alkoholu (ani nie stosuje żadnych innych używek), aczkolwiek w niektórych państwach dopuszcza się pewne jego rodzaje i tak np. Francuzi praktykują zwyczaj podawania wina do wieczornego posiłku.

Podczas Rainbow Gathering nie będziesz potrzebował pieniędzy, ale mimo wszystko warto wziąć ze sobą kilka drobnych, aby solidarnie dorzucić się do żywnościowej zbiórki. Wybierając się na tęczowy zlot należy pamiętać o własnym namiocie, tarpie (poncho) czy innym substytucie dachu nad głową. Jeżeli jednak z różnych przyczyn namiotu nie masz – prawdopodobnie znajdzie się dla ciebie miejsce w jednym z przeznaczonych dla strudzonych wędrowców tipi. Do niezbędnego wyposażenia „osadnika” na pewno należy dodać talerz, sztućce i kubek. Niegłupim pomysłem są również lekarstwa na biegunkę. Uwaga dla właścicieli psów – upewnijcie się, że wasze czteronogi nie włażą do garnka i nie załatwiają potrzeb w pobliżu wody pitnej.

Rainbow Gathering w Europie

Największy europejski zjazd odbywa się zazwyczaj w sierpniu; oczywiście co roku w innym państwie. Za organizację wioski w pierwszych dniach imprezy odpowiada zwykle grupka 20-200 największych aktywistów z danego regionu. W szczytowym momencie w osadzie potrafi natomiast przebywać nawet 5 tys. mieszkańców. Oczywiście ogólnoeuropejski zjazd to niejedno takie wydarzenie na Starym Kontynencie, aczkolwiek inne nie dorównują mu ani wielkością, ani różnorodnością. Posthipisowskie wspólnoty są dość silne na południu Europy i dlatego tęczowe wioski są regularnie zakładane we Włoszech (w lipcu) oraz w Grecji (tutaj aż dwa razy do roku – na wiosnę i na jesień).

Rainbowy Gathering w USA

Europejskie wioski są niczym w porównaniu z ich amerykańskimi odpowiednikami. W Stanach wiele z regularnie organizowanych zjazdów przypomina wręcz miasteczka, dlatego organizatorzy takich eventów, chcąc zapewnić ich sprawnych przebieg, muszą blisko współpracować z lokalnymi władzami. Nie należy więc do rzadkości obecność stróżów prawa, którzy kręcą się wokół wiosek. Co więcej, do obsługi największych zjazdów organizowane są hipisowskie służby porządkowe, które dbają o bezpieczeństwo wszystkich uczestników. Niejednokrotnie tęczowe kręgi są tak rozbudowane, że ich mieszkańcy nie mogą się zebrać na czas wspólnego posiłku w jednym miejscu – wówczas śniadania i obiady spożywane są w mniejszych gronach.

Chcesz wziąć udział w Rainbow Gathering? Sprawdź, gdzie odbywa się najbliższa impreza!

Tłumaczenie za: Road Junky, fot. sxc.hu