Autostopem na Nordkapp: Metale vs. mohery

Zbliżała się północ, ale słońce wyraźnie ociągało się z zachodem. Zawisło nisko nad linią drzew liżąc promieniami nasze sylwetki i norweski asfalt. Od dwóch godzin słyszeliśmy tylko szuranie butów, szmer ortalionowych spodni, skrzypienie stelaży plecaków i sporadyczny terkot silnika samochodu, który akurat nas mijał. Szliśmy poboczem drogi E-6 na północ, nie wiedząc w zasadzie, gdzie i dlaczego, no bo chyba nie na Nordkapp – przed nami było jeszcze dobrych tysiąc kilometrów. Czytaj dalej Autostopem na Nordkapp: Metale vs. mohery

Świat zza błękitnej boazerii

Nie zauważyłem nawet jak pociąg się zatrzymał. Od dłuższego czasu bowiem leniwie telepał się po torach, tak jakby maszynista chciał przyzwyczaić pasażerów do myśli o zbliżającym się kresie podróży. Jest już ciemno. Wyglądając przez okno dostrzegam podświetloną bladym światłem dogorywającej żarówki tablicę. „Cluj-Napoca”. Dotarłem na miejsce. Czytaj dalej Świat zza błękitnej boazerii

Przyszedł Mordor i nas zjada (albo: Gdzie zaczyna się Ukraina?)

Pierwszy powiew Ukrainy czujesz już w Poznaniu, wsiadając do pociągu relacji Szczecin-Przemyśl. Na dworcu głównym do wagonów ładują się starsze Ukrainki, takie w wieku przed-babuszkowym, ale już przygotowujące się do swojej przyszłej roli, jaką będzie handlowanie ubraniami z drugiej ręki, domowymi zaprawami, chrzanem i pietruszką albo osławionymi pierożkami, chociaż te ostatnie to dzisiaj kiepski biznes na tle innych branż. Już z daleka rozpoznajesz, kto jest z Ukrainy – takich zdradzają torby ze sztucznego tworzywa, oni nazywają je sumkami, kiedyś woziło się w takich płyty CD na Stadion Dziesięciolecia, wypchane tak, że zamek ledwie się domyka, albo nie domyka wcale, wtedy torby są dodatkowo przewiązane sznurkiem czy wstążką, ważne, żeby jako tako trzymało się to wszystko kupy. Podchodząc bliżej słyszysz język ukraiński, rzadziej rosyjski, w korytarzu pomiędzy przedziałami lawirujesz pomiędzy tymi sumkami, zazwyczaj pomagasz jedną czy dwie wrzucić na półkę pod sufitem i zawsze są to cholerstwa tak ciężkie, że dziwisz się, jak te prawie-babuszki zdołały to przytargać na Główny, i jak zamierzają z tym dobrnąć do Lwowa, albo Równego, albo Stanisławowa. Ostatnio dźwigałeś przedpotopowy telewizor, podobno kupiony w Berlinie za pięć euro, będzie dla synowej na prezent od zająca, w końcu Wielkanoc za pasem. Kiedy wciągałeś ten nieszczęsny telewizor prawie-babuszka trajkotała, jaki to Berlin brzydki, że bezdomne sobaki, że żule, i że u nas w Polsce jest lepiej, no tylko to euro. Tam to harosza zapłata, przyznaje, a ty w końcu lokujesz ten zasrany telewizor za pięć euro, jakieś sto trzydzieści hrywien, spocony jak nie przymierzając ruski termos. Czytaj dalej Przyszedł Mordor i nas zjada (albo: Gdzie zaczyna się Ukraina?)

Autostopem na Nordkapp: Mapa huncwotów

– Wiesz co to jest efekt trotyla? – spytał Misza. Staliśmy w deszczu przy zjeździe na stację benzynową, gdzieś w okolicach Lillehammer. Pogoda była najogólniej mówiąc chujowa. – Przypuśćmy, że był ten zamach, i że użyto w nim trotylu. W wyniku wybuchu masy powietrza zostały wzburzone, zaczęły tworzyć się chmury, wiatry, co tam jeszcze się tworzy, hulały sobie po Rosji, a później pofrunęły nad Skandynawię i tak po dwóch latach dotarły nad Lillehammer i przyniosły ten deszcz. Wiesz, niby mały wybuch, ale następstwa poważne, w skrócie: efekt trotyla. Czytaj dalej Autostopem na Nordkapp: Mapa huncwotów

Autostopem na Nordkapp: O dwóch takich, co trollowali

– Ale piździ w tej Norwegii – stwierdziłem po pół godzinie stania przy drodze z wyciągniętym kciukiem. Próbowaliśmy z Miszą wydostać się z lotniska Oslo Rygge, które chociaż miało w nazwie Oslo, znajdowało się około siedemdziesięciu kilometrów na południe od miasta. Przez pierwszy kwadrans po wylądowaniu przeklinałem skubańców z Rajan R., że reklamują to połączenie jako lot do Oslo, ale po pewnym czasie udzielił mi się stoicki spokój Miszy, który pisał teraz na kartonowej tabliczce czarnym markerem: NORDKAPP. Czytaj dalej Autostopem na Nordkapp: O dwóch takich, co trollowali

Autostopem na Nordkapp: Misza z Bloku Numer Dwa

Zaraz po tym jak wysłałem maila do Saurona – zgłosiłem trzytygodniowy urlop w lipcu – zadzwoniłem do Miszy z bloku numer dwa. Znaliśmy się od osiemnastu lat i jeżeli miałem wyjeżdżać z kimś do Norwegii to tylko z Miszą. Żeby nie było nieporozumień, Misza to nie Ruski, to tylko taka ksywa, a Misza jest tak polski jak Ziemkiewicz, jak Terlikowski, jak sam papież, tylko że trochę mniej święty i generalnie ma w dupie politykę, dopóki nie powiesz, że głosujesz za PO – wtedy się lekko irytuje, ale i to z umiarem. Czytaj dalej Autostopem na Nordkapp: Misza z Bloku Numer Dwa

Autostopem na Nordkapp: Prolog

Rozwaliłem się na kanapie, przed telewizorem, laptop na kolanka, już czuję jak wiatraczek wdmuchuje przyjemne ciepełko procesora pod nogawki krótkich spodenek, otwieram paczkę czipsów paprykowych, siorbię herbatkę na niestrawność, tak żeby było zdrowiej, w oczekiwaniu na półfinał Ligi Mistrzów. Manchester United gra z Chelsea – na świecie derby Anglii, a u nas derby rodziny, ja kibicuję Manchesterowi, a ojciec Chelsea, przegrany wynosi śmieci przez tydzień, więc stawka jest wysoka. Sprawdzam wiadomości, czy znowu coś nie pierdutnęło na Ukrainie, czy moja Polska bezpieczna, czy zdążę obejrzeć Ligę Mistrzów zanim Ruscy zwalą się do Poznania – z Królewca to niedaleko, raptem cztery godziny, najlepiej drogą przez Bydgoszcz, czyli teoretycznie mogą zająć mi telewizor w trakcie dogrywki. Ale nie, na Ukrainie cisza, spokój, więc loguję się na Fejsbuku, lajkuję zdjęcia dziewczyn, które mi się podobają, albo nie podobają, ale ostatecznie mogą być, w końcu lepszy rydz niż nic, a Ligi Mistrzów jak nie było, tak nie ma. Reklamy hulają w najlepsze, stary Hajzer biega z brudnymi koszulkami w poszukiwaniu Viziru, jakaś Francuzka próbuje odmienić słowo „płacić” w reklamie banku, ale kiepsko jej idzie – przełączam więc na Gmaila. Czytaj dalej Autostopem na Nordkapp: Prolog

Kino rosyjskie: Najlepsze filmy o współczesnej Rosji

Współczesne kino rosyjskie coraz odważniej portretuje otaczającą rzeczywistość. Nie boi się podejmować tematów rozliczenia z przeszłością, moralnego spustoszenia dokonanego przez lata totalitarnych rządów czy oceny obecnego systemu politycznego. Dzięki takim reżyserom jak Andriej Zwiagincew czy Aleksiej Bałabanow możemy dowiedzieć się o naszym wschodnim sąsiedzie dużo więcej niż sądzimy. Polecaliśmy już najlepsze książki o Rosji, a teraz pora na filmy rosyjskie i nasz kolejny subiektywny ranking. Braliśmy pod uwagę tylko te nakręcone po 2000 roku. Czytaj dalej Kino rosyjskie: Najlepsze filmy o współczesnej Rosji

Co czytają blogerzy: Inspirujące książki podróżnicze

Albert Einstein powiedział kiedyś, że ciekawość to niezwykle delikatna roślinka. Tak jak roślina, tak i ciekawość potrzebuje, aby stale ją podlewać i pielęgnować. Podobnie rzecz się ma z podróżami – zazwyczaj zaczynamy o nich marzyć w dzieciństwie a wraz z pochłanianiem kolejnych historii, filmów i książek odkrywamy coraz dalsze zakątki świata. W pewnym momencie roślinka, którą w sobie wyhodowaliśmy już nie mieści się w naszym domu i trzeba dla niej znaleźć nowe miejsce – w ten sposób wielu polskich blogerów podróżniczych po dzieciństwie spędzonym na zabawie w odkrywców wyrusza w świat. Przeczytajcie, jakie książki zainspirowały ich do tego, aby być nieustannie w drodze. Czytaj dalej Co czytają blogerzy: Inspirujące książki podróżnicze

Malta: Wielkie marzenie o niewielkiej wyspie

Nasze wielkie marzenie odwiedzenia maleńkiej Malty rosło wprost proporcjonalnie do obniżającej się za oknem temperatury. Wystarczyło obejrzenie kilku malowniczych zdjęć, wysłuchanie relacji znajomych, prześledzenie paru blogów, upewnienie się, że jest to przedsięwzięcie realne na studencką kieszeń i już w styczniu byliśmy zdecydowani – celem naszych tegorocznych wakacji będzie kraina słońca i opuncji! Zależało nam na krystalicznej wodzie do nurkowania, pięknych naturalnych krajobrazach, odrobinie zabytków i możliwości doświadczenia czegoś orientalnego – wszystkie te wymagania spełnił kraj o powierzchni zaledwie 316km2. Czytaj dalej Malta: Wielkie marzenie o niewielkiej wyspie

Alternatywny blog podróżniczy. Wnikliwe reportaże o Wschodzie, wyjazdy śladami legendarnych pisarzy, dużo street artu i kultury alternatywnej.